„Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem…”
Serce i rozum to wielkie dary Boga, które służą człowiekowi do rozpoznawania znaków czasu. Czas pandemii może nas prowadzić do frustracji, rozpaczy czy gniewu lub też do nawrócenia, to znaczy do zmiany myślenia. Możemy odwrócić się od „pandemii lęku” i skierować ku miłości Boga Ojca‚ ku Jego łasce.
Prawdziwa miłość usuwa lęk! (por 1 J 14,18). Źródłem tej miłości jest Bóg, który nieustannie nam ją objawia. Dokonuje się to w Kościele, szczególnie dzięki sakramentom – przez spowiedź, Eucharystię, a także namaszczenie chorych.
Kto jednak zabiega dziś o sakrament chorych? Kto myśli o spowiedzi, nim zachoruje na koronawirusa? Kto pragnie życia sakramentalnego u członków rodziny? Żyjemy coraz częściej tak, jakby Boga nie było! Tymczasem prawdziwa choroba polega na ciągłym uciekaniu przed Bogiem. Kto zaś nie kocha Boga, nie potrafi też kochać człowieka, bo jest dotknięty „pandemią lęku”. Strach odsuwa nas od ludzi, nawet najbliższych. Coraz częściej stawiamy wartość zdrowia – chociaż coraz więcej przesłanek pokazuje nam, że od nas niewiele zależy – ponad inne Wartości: wiarę, życie wieczne oraz nawet najbliższe relacje, poddane dziś reżimowi dystansu.
Boimy się zarazić i umrzeć. Kto jednak boi się o swoją duszę? Lekarze, służba zdrowia robią, co mogą, by pomagać kolejnym tysiącom pacjentów, buduje się szpitale polowe, podejmuje różne akcje – dużo o tym słyszymy. Mniej mówi się o tych, którzy nie wytrzymują psychicznie, nie wspomina się w ogóle o tragediach w rodzinach, o kolejnych sprawach rozwodowych, o samobójstwach, rozpaczy i beznadziei. Boimy się śmierci, a sami ją wybieramy, broniąc prawa do zabijania chorych dzieci i starców. Diabelski wirus zbiera swoje żniwo, a „pandemia strachu” przed życiem pokryła całunem cywilizację śmierci.
Jedyną szczepionką, która może nas uchronić przed pandemią strachu, jest miłość. Potrzebujemy wszyscy zmiany myślenia, żeby to właśnie u Boga szukać ratunku. Tylko dzięki bliskości z Nim będziemy umieli rozpoznawać znaki czasu i zrozumiemy wreszcie, że to, co się Bogu podoba, nie jest przeciwko człowiekowi, ale właśnie dla niego, dla mnie.
Z całą naszą biedą i wszystkimi lękami przychodźmy do Boga. Jego miłość sprawi, że będziemy umieli pokochać i zrozumieć siebie, a to z kolei jest pierwszym krokiem, by darzyć miłością naszych braci, z ich biedą, lękami i słabościami.
Pokój Pański niech będzie z wami wszystkimi!
Ks. Zygmunt – wasz proboszcz