Strona Główna

/ ŚW. TERESA Z LISIEUX, ŚW. SYMFOROZA ORAZ MĘCZENNICY RZYMSCY
CZYLI PATRONI PARAFII

ŚW. TERESA Z LISIEUX, ŚW. SYMFOROZA ORAZ MĘCZENNICY RZYMSCY
CZYLI PATRONI PARAFII

ŚW. TERESA Z LISIEUX

W zapiskach tak wspominała swój dom: „Bóg dał mi ojca i matkę bardziej godnych nieba niż ziemi”. Dziś, po kanonizacji Ludwika i Marii Martin, wiemy, że św. Teresa dorastała w rodzinie dosłownie świętej.

Maria Franciszka Teresa Martin urodziła się w nocy z 2 na 3 stycznia 1873 r. w Alencon w północnej Francji. Pochodziła z wielodzietnej rodziny. Gdy miała 4 lata, straciła matkę i cały ciężar wychowania spadł na ojca. Z rodzinnego domu wyniosła żywą wiarę, ducha modlitwy, pragnienie świętości oraz ogromną miłość do drugiego człowieka.

Pragnienie świętości
W swoim pamiętniku zapisała, że w czasie pasterki w noc Bożego Narodzenia przeżyła „całkowite nawrócenie. Pojawiło się wtedy pragnienie pozyskania dla Jezusa wszystkich grzeszników. Postanowiła całkowicie zapomnieć o sobie, a oddać swoje życie Chrystusowi dla zbawienia dusz. W wieku 14 lat zapragnęła zostać zakonnicą – misjonarką w Paryżu. Pewnego dnia, czytając Roczniki Misyjne Rozkrzewiania Wiary, przerwała lekturę i zawołała: „Czuję jakże gwałtowne pragnienie być misjonarką, zostanę karmelitanką!”. Następnie wyjaśniła, skąd to postanowienie: „aby cierpieć bardziej i w ten sposób zbawić więcej dusz”. Odtąd zaczęła się jej wielka droga ku świętości. Jako piętnastolatka wstąpiła do klasztoru w Lisieux, gdzie w styczniu 1889 r. przywdziała habit zakonny. Postanowiła: „Przybyłam tu, aby wraz z Jezusem zbawiać dusze, a nade wszystko, by modlić się za kapłanów”.

Wobec własnego cierpienia
Bardzo ciężko chorowała na gruźlicę, która była w owym czasie chorobą nieuleczalną. Jak przeżywała ten stan? „Jak łatwo i pięknie jest pisać o cierpieniu, ale pisanie to nic! Trzeba cierpienia zaznać, aby je zrozumieć. Kto ze zdrowych może wiedzieć, co to jest tzw. niewydolność krążenia, z powodu której umierają gruźlicy. Brak powietrza, czyli tlenu, duszenie – to potworna męka”. Na dzień przed śmiercią zawołała: „Kiedyż się wreszcie zaduszę! Już nie mogę! Cóż to za łaska mieć wiarę. Gdybym nie miała wiary, bez wahania zadałabym sobie śmierć. Nigdy nie przypuszczałam, że można tyle cierpieć. Nie mogę sobie tego wytłumaczyć, jak tylko moim gorącym pragnieniem zbawienia dusz oraz tym, że chcę pomagać kapłanom”. Pomimo tylu cierpień, była często uśmiechnięta, bo uśmiech jest wyrazem duszy człowieka.

Patronka misji
Nie mogła być misjonarką w dosłownym tego słowa znaczeniu, ale nie chciała rezygnować z pragnienia, jakie jej Bóg zaszczepił w duszy. Postanowiła oddać się modlitwie w intencji misji i ofiarować Bogu liczne cierpienia fizyczne i duchowe. Wyprzedzając o wiele lat Sobór Watykański II, Teresa rozumiała głęboki sens ewangelizacji i chciała z całej mocy w niej uczestniczyć: „…oświecać dusze jak prorocy i doktorzy, chciałabym przebiec ziemię, głosząc Boże Imię, wszczepiając chwalebny Krzyż w ziemie niewiernych. Nie wystarczyłaby mi jedna tylko misja, ponieważ chciałabym cały czas zwiastować Ewangelię we wszystkich częściach świata, aż na najdalszych wyspach. Chciałabym być misjonarką nie tylko przez ileś tam lat; chciałabym nią być od stworzenia świata, aż do wypełnienia się czasów. Zrozumiałam, że gdyby miłość wygasła, apostołowie nie głosiliby już Ewangelii, a męczennicy unikaliby rozlewu krwi. Zrozumiałam, że miłość jest źródłem wszelkich powołań, że miłość jest WSZYSTKIM, że obejmuje wszystko, wszystkie czasy i miejsca, że jest wieczna. O Jezu, moja miłości, w końcu znalazłam moje powołanie, a jest nim miłość”.

Święta i Doktor Kościoła
Teresa umarła, idąc po nagrodę do nieba, 30 września 1897 r. w wieku 24 lat. I tam – blisko swojego Mistrza – oręduje za tymi, dla których ważne są misje. Przed swoją śmiercią przyrzekła, że będzie z nieba „spuszczać deszcz róż”. Stąd ikonografia przedstawia ją z naręczami róż, które oznaczają łaski, jakie za jej wstawiennictwem otrzymują ludzie. Te właśnie niezwykłe łaski oraz ogromna popularność wśród ludzi doprowadziły do rychłego ogłoszenia jej świętą. W 1923 r. papież Pius XI ogłosił Teresę błogosławioną, a dwa lata później (1925 r.) uroczyście włączył w poczet świętych. Następnie dekretem z 14 grudnia 1927 r. ogłosił św. Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza główną Patronką Misji, misjonarzy i misjonarek świata. W niedzielę 19 października 1997 r. św. Jan Paweł II podczas Eucharystii na placu Św. Piotra ogłosił ją Doktorem Kościoła.

Mała droga
Duchowa doktryna św. Teresy jest prosta i zarazem bardzo głęboka. Zaczerpnęła ją z Ewangelii pod kierownictwem Boskiego Nauczyciela oraz listów św. Pawła. Jej nauka jest nowym objawieniem świętości. Wypływa z poznania Boga, który jest Miłością nieskończenie miłosierną i doświadczenia, czym jest człowiek – Jego stworzenie, które samo z siebie jest niczym i nic nie może. Jej „mała droga” zakłada uświadomienie sobie duchowego ubóstwa i bezsilności. Ze wszystkim należy uciekać się do Boga, który jest kochającym Ojcem i przylgnąć do Niego z dziecięcą, ślepą ufnością. Następnie trzeba wierzyć w miłość i ćwiczyć się w miłości. Stale być otwartym na działanie Ducha Świętego, a wtedy zaparcie się siebie, duch poświęcenia, skrucha i przebaczenie dokonują się całkiem naturalnie. Osoba i ewangeliczne przesłanie „małej drogi” – ufności i duchowego dziecięctwa – zyskały sobie niezwykłą popularność na całym świecie. Św. Teresa jest mistrzynią dla naszej epoki, spragnionej świadectwa wiary żywej, heroiczności i wiarygodności.


ŚW. SYMFOROZA

Poniosła śmierć męczeńską w Tivoli za panowania cesarza Hadriana. Po męczeńskiej śmierci swojego męża, także chrześcijanina, nie zgodziła się na składanie ofiar bożkom pogańskim. Wraz z siedmioma synami była torturowana, a wreszcie utopiona w rzece Anio. Jej główne relikwie znajdują się w Kościele Sant’Angelo in Pescheria w Rzymie. Dwa lata temu kości z charakterystyczną dla relikwii banderolą z imieniem św. Symforozy zostały odnalezione w archiwum naszej parafii. Obecnie są badane w Zakładzie Medycyny Sądowej w Szczecinie, gdzie sprawdza się ich rodzaj, wiek, miejsce pochodzenia.